jestem, że ubzdurałem sobie to. Umhh. Boże.<br>Podczas kiedy Bove był zajęty korkiem butelki, weszła pani Bove. Była czarująco uśmiechnięta i zawołała ze słodyczą:<br>- Co za radość, że panowie mnie odwiedzili. Tacy goście! Michał? Aha, otwierasz butelkę. Panie Stanisławie, przecież pan mi nic nie mówił.<br>- Właśnie, właśnie, takie... nieporozumienie. Już zresztą załatwione.<br>- Tak, ale jest to fantazja mego męża. Jakoby pan miał powiedzieć, że... że co?<br>- Że masz koło nóg futerko.<br>- Też coś, taki drobiazg. Może mi lis upadł na podłogę. Tak, to nieporozumienie. Mój Boże, ten lis już do niczego, sama nie wiem, czym w zimie szyję otulę. Panie Lucjanie