inną kobietą, ale to prawda, że postrzegano ją na wiele różnych sposobów, a wokół niej pojawiło się wiele znaków zapytania. Witkacy mówił o niej "Pani <orig>nieboszczykowa</>", żyje, aby wiecznie wskrzeszać pamięć o mężu. O dziwo nie dostała jednak nigdy od niego kartki, w której powiadamiał by ją o tym, iż zrywa z nią stosunki towarzyskie, całkowicie lub częściowo, co przydarzyło się tylu innym jego znajomym. Ta walka o przetrwanie pamięci o poecie nie była tak całkiem bezinteresowna. Gdyby Harenda wraz ze śmiercią Kasprowicza odeszła w zapomnienie, doprowadziłoby to do braku kontaktu z dawnymi i nowymi wielbicielami jego twórczości, a więc kontaktu