zaległości w maszynopisaniu. Klęska totalna. Obiecałem przygotować trzysta stron tekstu i doręczyć go do Warszawy zaraz po zakończeniu eskapady. Po miesiącu żeglugi zamiast stu pięćdziesięciu stron miałem zaledwie osiemdziesiąt mokrych, pogniecionych, poszarpanych.<br> Byłem załamany, ale skoro słowo się rzekło, nie mam innego wyjścia, jak stosując starą technikę z Towa Mantion zrywać się o świcie i pisać. Pisać, ile tylko możliwe, przerywając wciąż, by poprawić żagle, skorygować kurs, utrzymywać w czystości koci wc, patrzeć, co dzieje się wokół. Tak czynię.<br> Ciekawostka. Pojawiły się "śmieci oceaniczne". Dzień po dniu przybywa pływającego plastiku, butelek, drobnego, unoszącego się na powierzchni wody miału. Zaczęło się od belki