wsi, spostrzegł Kazimierz po długiej dopiero chwili, iż trzyma w ręce ów nieszczęsny papier - Nie czytając poskładał go niedbale i wsunął w kieszeń kapoty.<br><br>IX<br><br>- A ja powiadam, obraza była i nieposzanowanie całego rzymskokatolickiego narodu polskiego - i basta!<br>- Głupiś! Monarcha tak wspaniały...<br>- Jakże to? Gdy przed franciszkanami z konia nie zsiadł, tym samym księcia prymasa, reprezentanta przecie interregnum polskiego, nie uszanował, niosącego mu z kropidłem błogosławieństwo boże!<br>- Czekajże, kochaneczku... Po pierwsze: nie byłeś przy tym, a po wtóre...<br>- Nie byłem?... I cóż z tego! Wszyscy o tym głośno gadają na mieście... tłumy patrzały!<br>- A ja myślę, że to wieść, z umysłu