Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
po kawalersku, tuż nad stromym stokiem skarpy, po której z prawej strony droga opadała do zamkniętego, prywatnego parku, i dalej, za park, gdzie błyszczało w świeżym słońcu wysokie ogrodzenie Czterolistnej. Sam zakręt częściowo skryty był w cieniu, nisko nad wewnętrzne pobocze schodziły bowiem podrzeźbione drzewa przedziwnych gatunków.
- Tu miał czekać - zsiadłszy ze swej groza-szkapy, wskazał Lucyfer tablicę informacyjną przy zakręcie.
Rzeczywiście, tak się umówili by e-mail tuż po opuszczeniu przez Nicholasa Grobowców.
Hunt rozwinął z prawego przedramienia ledpad. JESTEM, CZEKAM, napisał Qurantowi. Julius najwyraźniej zajęty był jednak czym innym, nie odpowiedział.
By uwolnić lewą dłoń, Hunt musiał przekazać ciało
po kawalersku, tuż nad stromym stokiem skarpy, po której z prawej strony droga opadała do zamkniętego, prywatnego parku, i dalej, za park, gdzie błyszczało w świeżym słońcu wysokie ogrodzenie Czterolistnej. Sam zakręt częściowo skryty był w cieniu, nisko nad wewnętrzne pobocze schodziły bowiem podrzeźbione drzewa przedziwnych gatunków. <br>- Tu miał czekać - zsiadłszy ze swej groza-szkapy, wskazał Lucyfer tablicę informacyjną przy zakręcie. <br>Rzeczywiście, tak się umówili by e-mail tuż po opuszczeniu przez Nicholasa Grobowców. <br>Hunt rozwinął z prawego przedramienia &lt;orig&gt;ledpad&lt;/&gt;. JESTEM, CZEKAM, napisał Qurantowi. Julius najwyraźniej zajęty był jednak czym innym, nie odpowiedział. <br>By uwolnić lewą dłoń, Hunt musiał przekazać ciało
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego