do Marci, tak. Nie. Koniecznie prosi zaraz. <br>Pospieszył z herbatą do Róży. Leżała już swobodnie - zadziwiająco beztrosko. Przysunął mały stolik. utknął w miejscu, nie wiedząc, co dalej. Skrzywiła się, rzekła: <br>- No, jakże ja będę pić? Przecież nie usiądę sama. <br>Więc podskoczył i dźwignął ją do pozycji siedzącej. Potem, przerażony własnym zuchwalstwem, przycupnął na brzegu kanapy, zaczerpnął łyżeczką gorącego płynu, podał Róży do ust. Posłusznie, jak dziecko, otworzyła wargi - przełknęła. Adama dreszcz przejął ze szczęścia. Osadził się lepiej z nabożeństwem zaczął poić żonę. Wkrótce opadła na poduszki. Forsownie poruszyła grdyką, rumieniec oblał jej twarz, nos nawet się zaczerwienił, oczy rozbłysły. Adam spróbował