Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Polityka
Nr: 20
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
Już nie ma dzikich plaż". - Państwo jeszcze nie macie mojego autografu - promował wśród długoweekendowych. - Ostatnia okazja, bo wyjeżdżam.
Dawali mu złotówkę i ci kontestujący każdą rzeczywistość, śpiący na trawie punkowcy, i ci, których w porze obiadowej dało się spotkać czekających w kolejkach na wolny stół w restauracjach, gdzie serwowano rybną zupę jerozolimską na słodko z migdałami i sos miętowo-czosnkowy albo pod herbaciarnią z ponad stoma gatunkami herbaty, gdzie wnętrze jest filigranowe i ściany tak obwieszone bibelotami artystycznymi, że ludzie zachowują się nobliwie, rozmawiają ściszonymi głosami, a filiżanki chwytają elegancko w dwa palce. Dawali złotówkę też ci, którzy spieszyli się do
Już nie ma dzikich plaż". - Państwo jeszcze nie macie mojego autografu - promował wśród &lt;orig&gt;długoweekendowych&lt;/&gt;. - Ostatnia okazja, bo wyjeżdżam.<br>Dawali mu złotówkę i ci kontestujący każdą rzeczywistość, śpiący na trawie &lt;orig&gt;punkowcy&lt;/&gt;, i ci, których w porze obiadowej dało się spotkać czekających w kolejkach na wolny stół w restauracjach, gdzie serwowano rybną zupę jerozolimską na słodko z migdałami i sos miętowo-czosnkowy albo pod herbaciarnią z ponad stoma gatunkami herbaty, gdzie wnętrze jest filigranowe i ściany tak obwieszone bibelotami artystycznymi, że ludzie zachowują się nobliwie, rozmawiają ściszonymi głosami, a filiżanki chwytają elegancko w dwa palce. Dawali złotówkę też ci, którzy spieszyli się do
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego