Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dziennik Polski
Nr: 8/7
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1998
na podwórko i Kwiatek na niego szczeknął, ten się odwrócił i psa kopnął, aż kundelek jak piłka wpadł do budy. Nic nie powiedziałam, bo gość w dom, Bóg w dom, ale aż mnie ze złości otrzepało!
Wpuściła Rycha do łazienki i zapytała, czy nie jest głodny. Był, więc nalała mu zupy, która została z obiadu. I wtedy na nieszczęście wróciła z pracy Agnieszka.
Marczakowa mówi, że dziewczyna wprawdzie do nauki głowy nigdy nie miała, ale i tak się zdawało, że przy takiej urodzie wyjdzie za magistra albo inżyniera, a niechby był i po maturze, ale z firmą, domem i porządnym samochodem
na podwórko i Kwiatek na niego szczeknął, ten się odwrócił i psa kopnął, aż kundelek jak piłka wpadł do budy. Nic nie powiedziałam, bo gość w dom, Bóg w dom, ale aż mnie ze złości otrzepało!&lt;/&gt;<br>Wpuściła Rycha do łazienki i zapytała, czy nie jest głodny. Był, więc nalała mu zupy, która została z obiadu. I wtedy na nieszczęście wróciła z pracy Agnieszka.<br>Marczakowa mówi, że dziewczyna wprawdzie do nauki głowy nigdy nie miała, ale i tak się zdawało, że przy takiej urodzie wyjdzie za magistra albo inżyniera, a niechby był i po maturze, ale z firmą, domem i porządnym samochodem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego