europejskie apteki. Otóż gdy załadunek był zakończony i żaglowiec podnosił kotwicę - trzydzieści, a nawet czterdzieści wielkich dżonek wojennych wyruszało w jego kierunku. Kapitan żaglowca był szczerze ubawiony tą programową rozrywką, udawał paniczną ucieczkę, ale... nie płynął zbyt szybko, aby jego "prześladowcy" też mieli jakąś szansę. Zdarzało się, że celowo nagle zwalniał, żeby ustalić, czy "pościg" zdobędzie się na wykorzystanie swej artylerii pokładowej. Wtedy dżonki starały się o niezmniejszanie odległości między "ścigającymi" a "ściganym". Tazabawa trwała całymi godzinami, aż wreszcie kiedy żaglowiec znikał z pola widzenia, dżonki rozpoczynały gwałtowną kanonadę. Daleko niosły się echa strzałów, rybacy patrzyli w podziwie, jak cesarska flota