mu babka, żeby się do Boga modlił, to będzie zawsze wracał,<br>na co odpowiadał, że u nich nie ma Boga, tylko towarzysz Stalin. Bóg<br>był przed rewolucją, mówiła mu matka, która go jeszcze pamiętała. Ale<br>matka już nie żyje, nie żyje ojciec, umarł Bóg i jest tylko towarzysz<br>Stalin.<br> Nie zważając na przestrogi, odprowadzałem często Saszę przynajmniej<br>do końca wsi, a nieraz i spory kawałek za wieś. Schlebiało mi, że idę z<br>prawdziwym żołnierzem, udającym się właśnie na front, a jeszcze nie<br>wierzącym w Boga i gardzącym śmiercią. Mówiłem mu, Sasza, on mi mówił,<br>Pietia, co tym bardziej podbijało moją dumę