uszu wyjątkowo niemiłe. Na koniec dodał, że narada potrwa tak długo, aż każdy z gości zabierze głos, po czym odbędzie się debata, a na koniec on po namyśle przedstawi swoje zamierzenia i podda je pod osąd. Goście mają nie martwić się ani o koszty, ani o jadło, ani nocleg, gdyż zważywszy na rangę sprawy, w jakiej zjechali do Kabulu, on, Haqqani, w imieniu afgańskiego rządu bierze wszystko na siebie.<br>Tego dnia, poza Haqqanim, przemawiało tylko dwóch z jego gości. Podpierający się kijem starzec z Chostu przypomniał dawne triumfy komendanta, chwalił jego dzielność, mądrość, szczodrość, pobożność, skromność i łaskawą pamięć o krajanach. Występujący