młodą dziewczynę, która błądząc ulicami czuła się bezdomna i nieszczęśliwa. To się zgadzało, z tym jednym wyjątkiem, że była o dwadzieścia lat starsza... prawie o dwadzieścia lat. Powracała więc do punktu wyjścia. Ktoś się nieźle zabawiał jej kosztem. Wydawało jej się, że kroczy przed siebie, a zataczała koło. Jak osaczone zwierzę. Wtedy 17 września wydawało jej się, że nie tylko dla Polski, ale i dla niej wszystko się kończy. Zawiódł ją człowiek, którego kochała i który był dla niej jedynym oparciem. Co miała powiedzieć teraz... Zastanawiali się z Tadeuszem, jak dalej potoczy się gra o Zuzię, nie przewidzieli jednego, że człowiek