Typ tekstu: Książka
Autor: Pawlik Leon
Tytuł: Ankara
Rok wydania: 1998
Rok powstania: 1997
te budynki - pokazał mapę doktorowi Majewskiemu. - Jakieś pięćset metrów - dodał.
Pobrnęli przecinką, ślady końskiego zaprzęgu zawiane wiatrem wskazywały kierunek. Śnieg chrzęścił pod nogami, ale nie zapadali się zbytnio na wydeptanym, przymarzniętym szlaku, którym zwożono drzewo. Na poboczu wzdłuż drogi ścieżka tropów zwierzęcych przeskakiwała przecinkę i znikała w zaroślach.
- To gruba zwierzyna - zauważył doktor Majewski.
- Dziki, a może jelenie - powiedział podporucznik Kowalik.
- Wilki też się mogą tu pokazać?
- Pewnie - potwierdził Kowalik i skulił się w sobie, mróz mimo ciepłej kurtki polowej dobierał mu się do kręgosłupa.
- Dobrze, że masz pistolet - rzekł doktor Majewski.
- Musiałbym jeszcze trafić, a z tym są problemy.
Zza
te budynki - pokazał mapę doktorowi Majewskiemu. - Jakieś pięćset metrów - dodał.<br>Pobrnęli przecinką, ślady końskiego zaprzęgu zawiane wiatrem wskazywały kierunek. Śnieg chrzęścił pod nogami, ale nie zapadali się zbytnio na wydeptanym, przymarzniętym szlaku, którym zwożono drzewo. Na poboczu wzdłuż drogi ścieżka tropów zwierzęcych przeskakiwała przecinkę i znikała w zaroślach.<br>- To gruba zwierzyna - zauważył doktor Majewski.<br>- Dziki, a może jelenie - powiedział podporucznik Kowalik.<br>- Wilki też się mogą tu pokazać?<br>- Pewnie - potwierdził Kowalik i skulił się w sobie, mróz mimo ciepłej kurtki polowej dobierał mu się do kręgosłupa.<br>- Dobrze, że masz pistolet - rzekł doktor Majewski.<br>- Musiałbym jeszcze trafić, a z tym są problemy.<br>Zza
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego