Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
wypełnić gardło retoryką i mówić, mówić aż do zadławienia: "wierzę w Boga Ojca", "w grzechów odpuszczenie", "jestem Polakiem", "kocham Ojczyznę, Rodzinę i Matkę Boską", "trwam z twarzą blisko serca", "żyję". Zygmunt poczuł, jak łzy nabiegają mu do oczu. Spojrzał bezradnie na przyjaciół. Trawka z białą chustką w dłoni, Bocian ze zwieszoną głową jak ułamana zapałka, Rubin z rękoma na barierce niczym drżący pasikonik. "Żyję? - zapytał sam siebie. - Żyję na przekór. Co miało być chlebem, stało się kamieniem. Na to mnie nie przygotowali, lecz kto i jak miał przygotować? Ojciec, papież, profesor ze studiów, może Północny? No, kto?... Kto?... Kamień jest tylko
wypełnić gardło retoryką i mówić, mówić aż do zadławienia: "wierzę w Boga Ojca", "w grzechów odpuszczenie", "jestem Polakiem", "kocham Ojczyznę, Rodzinę i Matkę Boską", "trwam z twarzą blisko serca", "żyję". Zygmunt poczuł, jak łzy nabiegają mu do oczu. Spojrzał bezradnie na przyjaciół. Trawka z białą chustką w dłoni, Bocian ze zwieszoną głową jak ułamana zapałka, Rubin z rękoma na barierce niczym drżący pasikonik. "Żyję? - zapytał sam siebie. - Żyję na przekór. Co miało być chlebem, stało się kamieniem. Na to mnie nie przygotowali, lecz kto i jak miał przygotować? Ojciec, papież, profesor ze studiów, może Północny? No, kto?... Kto?... Kamień jest tylko
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego