Obracam się i już chcę ryknąć: o co pani chodzi, ale ona pierwsza się odzywa. Nie pamiętasz mnie, misiaczku. Jak Boga kocham, zbaraniałem. Zwoje mi się zaczęły grzać. I uśmiechnąłem się głupio. Wiesz, mam straszne problemy, to wszystko przez to. Aż nieprzytomny jestem, a jeszcze przemęczony. Strasznie cię przepraszam. I zwoje pracują jak oszalałe, kto to, do cholery, jest, skąd ja ją znam, ale nawet małego światełeczka w tunelu, a o zielonym to nawet nie wspomnę. Może się jutro spotkamy, albo nawet dzisiaj - ona na to. Chętnie. Tylko gdzie - bąkam z miną skrzywdzonej niewinności. Tam gdzie ostatnio. No to wpadłem, bo