jak kamień w wodę rzucony, rozbił kręgi i fala niezłomną logiką wróciła ku temu, który kamień rzucił. Słowa powiedziane przez Stefana w chwili sądu uratowały mi życie.<br>Podobnie jak nam, niewesoło schodził czas reszcie rozbitków ziemiańskich pozostałych w mieście. Wszyscy oni kryli się po ciasnych żydowskich mieszkaniach, starając się nie zwracać na siebie uwagi, wychodząc na ulicę jak najrzadziej i w przebraniu. W niedzielę przed kościołem, w przeciwieństwie do wystrojonego tłumu chłopskiego, bab pyszniących się w zdartych z kanap aksamitach, byli karmazyni i posesjonaci odbijali <orig>nieochędóstwem</> odzieży, szorstkością nieogolonych policzków i przygnębioną postawą. Nie chroniło ich to od <orig>rewizyj</>, aresztów, odbierania