Regis, nie zwracając na wiedźmina najmniejszej uwagi. - Nie wyczuwam w niej zapachu zakażenia, które w ranie głowy mogłoby mieć fatalne skutki. Arteria i żyła nie naruszone... Teraz zaszczypie.<br> Jaskier zajęczał, gwałtownie wciągnął powietrze. Miecz w dłoni wiedźmina zadrgał, zalśnił światłem odbitym od rzeki.<br>- Założę kilka szwów - powiedział Regis, nadal nie zwracając uwagi ani na wiedźmina, ani na jego miecz. - Bądź mężny, Jaskier.<br>Jaskier był mężny.<br> - Już kończę - Regis zabrał się za bandażowanie. - Do wesela, trywialnie mówiąc, zagoi się. Rana w sam raz dla poety, Jaskier. Będziesz chodził jak wojenny bohater, z dumnym bandażem na czole, a serca patrzących na ciebie panien topić