Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
nienawistną Wisłę: obnażona w światłach rakiet i reflektorów, ukazywała bąble sunących środkiem pontonów. I zaraz następowała artyleryjska młocka. Jerzy widział, jak tryskające w górę gejzery wybuchały zabierając z sobą nadzieję. Jeszcze tylko głowy walczących z falami, jak małe niefrasobliwe piegi występujące w słońcu reflektorów i rakiet. Cisza: Znów w pobłyskach zwycięska, czarna fala. Odwracał twarz i ze swego wysokiego punktu obserwacyjnego przenosił się w noc Śródmieścia. Płonęły tu i ówdzie światła: Niekoniecznie musiały to być pożary: raczej rozniecone na placach ogniska, orientujące o dogodnych miejscach zrzutów. Ta pomoc, zjeżdżająca ż wierzchołka nocy na motocyklowym nieomal motorku kukuruźnika, przerażała swoją nikłością.
To
nienawistną Wisłę: obnażona w światłach rakiet i reflektorów, ukazywała bąble sunących środkiem pontonów. I zaraz następowała artyleryjska młocka. Jerzy widział, jak tryskające w górę gejzery wybuchały zabierając z sobą nadzieję. Jeszcze tylko głowy walczących z falami, jak małe niefrasobliwe piegi występujące w słońcu reflektorów i rakiet. Cisza: Znów w pobłyskach zwycięska, czarna fala. Odwracał twarz i ze swego wysokiego punktu obserwacyjnego przenosił się w noc Śródmieścia. Płonęły tu i ówdzie światła: Niekoniecznie musiały to być pożary: raczej rozniecone na placach ogniska, orientujące o dogodnych miejscach zrzutów. Ta pomoc, zjeżdżająca ż wierzchołka nocy na motocyklowym nieomal motorku kukuruźnika, przerażała swoją nikłością.<br>To
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego