śmierci staję sam na sam z nadciągającą ku mnie aktywnością pustki, pustoszeniem. Szczególnym rysem tego pustoszenia jest jego osobisty charakter: ono jest ku mnie skierowane, ono "mówi ty". Ale umieranie kryje sprzeczności, jest "uaktywnioną pustką", pustoszeniem "mnie tykającym", ja zaś nie rozumiem, jak może pustka działać. Pustka przybrała pozór mocy zwyciężającej pełnię, którą jestem, a która jest bezsilna. Zbliżając się ku mnie, wchodząc coraz głębiej i bezwzględniej we wszystko, co jest najgłębiej moje, umieranie odsłania mi możliwość zrealizowania się drugiej sprzeczności: ogołocenia mnie ze mnie samego, którego ostatecznym wyrazem będą moje zwłoki. Tego także nie rozumiem. Na pierwotnym przeżyciu irracjonalności śmierci