mówić, nigdy pan nie zrozumie. Ta sprawa nie mieści się w granicach przesłanek... hm... jedynie politycznych.<br> - One muszą decydować.<br> - I decydują. W porządku. A my... Dlaczego nie chce pan o Hieronimie? Pochodził stamtąd właśnie. A jednak był z wami. I poległ, chociaż zabrano mu to, co kochał.<br> - Szkoda Hieronima - westchnął zwyczajnie, po ludzku, Kacperczak.<br> Wkrótce po tej rozmowie, która nękała teraz Martę przypomnieniem, zjawił się w Maleniu Synuś. Zajechał bryką zaprzężoną w lśniące kasztany, z furmanem na koźle, tyle że bez liberii. Uprząż była porządna, a ekwipaż wyraźnie "dworski". Jak dawniej wydał polecenie furmanowi, kazał mu objeżdżać zgrzane konie, a sam