zaciśniętymi ustami.<br>Pan Jankowiak uniósł brwi, chrząknął, przysunął sobie plecione krzesełko i usiadł po drugiej stronie stołu.<br>- Jestem ze szkoły - powiedział. - Moje nazwisko Jankowiak.<br>Zza rośliny, obsypanej burzą białych kwiatków, trafiło go roztargnione spojrzenie.<br>- Tak?...<br><gap reason="sampling"><br>- Nie, proszę pana, nie każda matka jest dobra! - krzyknął tamten. - Może pan ma inne doświadczenia życiowe i ja ich panu zazdroszczę. Ale niech mi pan wierzy - nie każda! Moja matka do dziś mnie nie rozumie, proszę pana, neguje każdą moją decyzję, proszę pana, powiem panu więcej - ona mnie za wszystko potępia!<br>O, Boże kochany, ale się facet szybko rozkleja - pomyślał pan Jankowiak, obserwując, jak oczy jego