są aury nieco louches, czyli moralnie zezowate.<br> Pamiętam ten wieczór z Rajnfeldem i jego przyjacielem w ogródku ich pensione. Piliśmy wino, patrząc w ciemność pełną świetlików latających nad parowem i nad winnicami. Rajnfeld, czarnowłosy, z okrągłą twarzą, wydał mi się ujmujący i radosny. Właśnie ta radosność i jakby nadmiar energii życiowej pozostały w moim wspomnieniu, i później, podczas wojny, próbowałem sobie wyobrazić, co się z nim stało. Nawet, mgliście sobie przypominam, myślałem, że jeżeli został we Włoszech, to dobrze dla niego. <br> Podczas tej samej podróży do San Gimignano zwiedziłem Orvieto, to znaczy katedrę stojącą pod miastem na łące z bujną trawą