pełni dorosłym, w jakimś niedorzecznym rozziewie z wiekiem metrykalnym; widzieli to także profesorowie i traktowali cię inaczej niż mnie, Kubę czy Zamszyca. <br>Za dorosłego miała cię również moja matka. Czy pamiętasz, wychodziłeś ode mnie, staliśmy we troje w przedpokoju i ona zrobiła jakąś aluzję do zmiany w swoim i moim życiu. Nie odezwałeś się słowem, ale w twym wzroku musiało być coś, co ona odczytała jako naganę, bo ni stąd, ni zowąd zaczęła się przed tobą tłumaczyć i - pamiętasz, Rabbi? - nagle rozpłakała się, a ty głosem dojrzałego mężczyzny i dyskretnie głaszcząc jej ramię, mówiłeś: "pani Teresko, po nocy przychodzi dzień, po