Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
swoją drobną ułomnością, z tą pulchną dziewczęcą tylcią, z szerokimi biodrami i kołyszącym się chodem (mógłbym teraz po wielu dniach żeglugi powiedzieć: marynarskim), jakże mi się z nimi równać, ale kochałem ich i życzyłem im jak najlepiej, a poza tym doskonale wiedziałem, że i oni mnie kochają i dobrze mi życzą, i podziwiają, a i troszeczkę mi zazdroszczą,
i odwróciłem od nich na chwilę wzrok i popatrzyłem na siedzących przy sąsiednich stolikach żołnierzy z naszywkami "Palestine Police" na rękawach bluz; i oni nie gardzili owsianką, a potem smarowali grubo margaryną wielkie pajdy białego chleba i jedli, i popijali herbatą z mlekiem
swoją drobną ułomnością, z tą pulchną dziewczęcą tylcią, z szerokimi biodrami i kołyszącym się chodem (mógłbym teraz po wielu dniach żeglugi powiedzieć: marynarskim), jakże mi się z nimi równać, ale kochałem ich i życzyłem im jak najlepiej, a poza tym doskonale wiedziałem, że i oni mnie kochają i dobrze mi życzą, i podziwiają, a i troszeczkę mi zazdroszczą,<br>i odwróciłem od nich na chwilę wzrok i popatrzyłem na siedzących przy sąsiednich stolikach żołnierzy z naszywkami "Palestine Police" na rękawach bluz; i oni nie gardzili owsianką, a potem smarowali grubo margaryną wielkie pajdy białego chleba i jedli, i popijali herbatą z mlekiem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego