kiwam, kiwam głową.<br>- A ostatnio znalazłam w łazience nie swoją kredkę konturówkę - zawiesza głos i kończy bardzo spokojnie - i to upewniło mnie, że całe te wasze katolickie zabawy to jeden wielki bullshit - milknie, po czym pyta już prywatnym, zgaszonym głosem: - To co, chyba skończymy tę komedię?<br>Ja ze swojego reżyserskiego zydelka:<br>- Ale Aneto, o co chodzi?<br>- O to, że Sławek, wasz wspaniały, wrażliwy Sławuś właśnie odszedł do młodziutkiej studentki, która mu bardziej pasowała, a żonę zostawił z małym dzidziusiem, bo mu przeszkadzali w pracy.<br>Ja głupio pytam: <br>- Serio?<br>- Całkiem serio i na zawsze.<br>- No to chyba rzeczywiście kończymy... - mówię i słyszę