śmiertelnym lękiem na zmarszczkę czy na inny ślad przemijania. Nie rozumiała także, czemu w lęku i w rozpaczy godził ją z życiem, zachęcał do wytrwania widok owej wunderschöne Nase, klasycznego w istocie nosa, który nie ulegał wpływowi czasu. Sama nie wiedziała czemu, gdy - ostatecznie przygnębiona - rezygnowała z gładkości skroni, z żywości cery, przestawała troszczyć się o blask oczu - nieposzlakowana linia nosa, cała diese, diese Nase pozostawała przedmiotem uwagi, pychy i nadziei. Aż wreszcie dwa miesiące temu w Królewcu... <page nr=19><br>Miesiąc temu córka Marta powiedziała: <br>"Wyglądasz jak sen o zimie, jak Petronela w najlepszej formie". I Róża przeraziła się do szpiku kości. Czyżby