Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
jak te, przez które szliśmy z ojcem. I poczułem zapach tamtego lasu - szyszek, igieł jakby rozgrzanych słońcem. A przecież była mgła - wilgotny ranek, te brzozy, których gałęzie rozwiane na wietrze przypominały fale zielonego jeziora.
Więcej już porucznika Łady nie zobaczyłem. Chyba budziłem się kilka razy. Słyszałem głosy zza drzwi lub zza okna, śpiew słowika, cykanie świerszczy. W rogu, za szybą - światła dalekich miast.
W niedzielę pojechaliśmy do kościoła na dwunastą. Polnymi drogami, przez zagajniki, jak tamte ze snu. Przez cały czas nad naszymi głowami śpiewały skowronki.
- Modlą się od rana do wieczora - powiedziała pani Helenka.
Siedziałem między gospodynią wuja a panem
jak te, &lt;page nr=31&gt; przez które szliśmy z ojcem. I poczułem zapach tamtego lasu - szyszek, igieł jakby rozgrzanych słońcem. A przecież była mgła - wilgotny ranek, te brzozy, których gałęzie rozwiane na wietrze przypominały fale zielonego jeziora.<br>Więcej już porucznika Łady nie zobaczyłem. Chyba budziłem się kilka razy. Słyszałem głosy zza drzwi lub zza okna, śpiew słowika, cykanie świerszczy. W rogu, za szybą - światła dalekich miast.<br>W niedzielę pojechaliśmy do kościoła na dwunastą. Polnymi drogami, przez zagajniki, jak tamte ze snu. Przez cały czas nad naszymi głowami śpiewały skowronki.<br>- Modlą się od rana do wieczora - powiedziała pani Helenka.<br>Siedziałem między gospodynią wuja a panem
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego