chcesz? I tak się tego już nie<br>zaceruje. Zawsze będzie ślad. - Lekkim szarpnięciem poszerzyła to<br>pęknięcie. - Można by najwyżej wyhaftować różę czy piwonię, żeby to<br>zakryć. - Nagle jakby się spłoszyła. - Nie widać ich, prawda?<br> Spojrzałem za siebie i wczepiłem się wzrokiem w odległy przełom<br>rzeki, jakby lada chwila mieli się zza niego wyłonić, a nawet miałem<br>wrażenie, że słyszę coraz wyraźniejsze, nieomal skokami niosące się po<br>rzece ich pokrzykiwania, śmiechy, plusk wioseł.<br> - Nie zostawiaj mnie tak, Piotr - usłyszałem nie tyle jej głos, co<br>jej drżenie. - Spójrz tu na mnie. Spójrz mi w oczy. No, spójrz.<br> Nie byłem jednak w stanie dłużej