w białe fartuchy i czepki, przybiegały do umywalni, krzyczały coś do dziewcząt, wydzierały im z rąk łyżeczki i szklanki <page nr=13>.<br>Jeden z parobków rzucił na stół kupę tacek.- Ty, nowy, jak ci na imię?<br>- Romek.<br>- Ty za pomału tacki czyścisz. W bufecie się upominają, a tu wszystkie brudne.<br>W tej chwili zza drzwi wyłonił się niski, gruby pan. Stanął pod ścianą, obie ręce wpakował w kieszenie spodni i zaczął się przyglądać małemu Romkow. Zapalone cygaro obracał w grubych wargach, przechylał głowę i mrużył oczy, by uniknąćdymu - złoty brelok błyszczał mu na wypiętym brzuchu.<br>W umywalni zrobiło się cicho, naczynia już nie rzegotały