Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Obłęd
Rok: 1983
machnęła w stronę innych
ławek, które obsiedli niedzielni goście.
- Sam będziesz sobie obcinał paznokcie u nóg, jak ci ręka całkiem
wydobrzeje.
Mogę ci to zagwarantować...
A teraz gadaj.
Tylko siedź spokojnie, nie podryguj.
Krzywdy ci nie zrobię...
No, więc słucham.
Milczałem patrząc, jak Helena się mozoli, gdyż paznokcie
zrogowaciały, takie zżółkłe, twarde, zakrzywione.
I znów przypomina się trup, któremu paznokcie nadal rosną prawem
biologicznego rozpędu!
A spod pokrywki znowu nieproszona wyskoczyła myśl, że w tychże
zwłokach ruch plemników wcale nie ustanie, dopiero w wiele, wiele
godzin po śmierci!
W ogrodzie, w słońcu, w tych okolicznościach - myśl całkiem
bzdurna, niedorzeczna.
Tylko wzdrygnąć
machnęła w stronę innych<br>ławek, które obsiedli niedzielni goście.<br> - Sam będziesz sobie obcinał paznokcie u nóg, jak ci ręka całkiem<br>wydobrzeje.<br> Mogę ci to zagwarantować...<br> A teraz gadaj.<br> Tylko siedź spokojnie, nie podryguj.<br> Krzywdy ci nie zrobię...<br> No, więc słucham.<br> Milczałem patrząc, jak Helena się mozoli, gdyż paznokcie<br>zrogowaciały, takie zżółkłe, twarde, zakrzywione.<br> I znów przypomina się trup, któremu paznokcie nadal rosną prawem<br>biologicznego rozpędu!<br> A spod pokrywki znowu nieproszona wyskoczyła myśl, że w tychże<br>zwłokach ruch plemników wcale nie ustanie, dopiero w wiele, wiele<br>godzin po śmierci!<br> W ogrodzie, w słońcu, w tych okolicznościach - myśl całkiem<br>bzdurna, niedorzeczna.<br> Tylko wzdrygnąć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego