część życia. W jego oczach wzrastały. Był świadkiem wznoszenia każdej budowli, sadzenia każdego krzewu. Z radością oglądał każdą nową cenną rzecz, skądś, hen, z końca świata zwiezioną ku większej ozdobie i dumie, kochał się w koniach i rozumiał na nich, sam zresztą był dobrym hodowcą. Widząc wszystko, z czym się zżył, zagrożone bez nadziei, oddał dziełu obrony całą zapalczywość swej energii, odwagę wymowy i czynu. Pod jego wpływem i kierunkiem zawiązano "Komitet pracowników", w skład którego weszli wszyscy pracownicy, od najwyższych do najniższych. Poważny pełnomocnik, Lipsz, i jego pomocnicy usunęli się dobrowolnie w cień, a "<orig>predsidatielem</>", czyli oficjalnym panem w Antoninach