Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Comitivy wyładowy vały się z wielkich wozów turystycznych. Ciągnęły Pielgrzymki Piesze. Powstawały zatory samochodowe. Wszystko to o pięćset metrów, schodząc w dół ulicą, ode mnie. AIe tu, w górnej części viale, panował absolutny spokój.
Adwokata oczywiście znałem. Gdyby jednak nie fotografia u ojca, niewiele by mi przyszło z tego spotkania sprzed dwudziestu lat. Nie poznałbym go. Ale dzięki zdjęciu nie miałem wątpliwości, że to on, kiedy Przemknął koto mnie, szpakowaty, uważny, granatowy, za kierownicą piaskowego samochodu. Manewrował jeszcze, wprowadzając samochód do garażu, kiedy stanąłem przy furtce jego domu. Od vrócił się, Też poznał mnie od razu. Ale jak mi się zdaje
Comitivy wyładowy vały się z wielkich wozów turystycznych. Ciągnęły Pielgrzymki Piesze. Powstawały zatory samochodowe. Wszystko to o pięćset metrów, schodząc w dół ulicą, ode mnie. AIe tu, w górnej części viale, panował absolutny spokój.<br>Adwokata oczywiście znałem. Gdyby jednak nie fotografia u ojca, niewiele by mi przyszło z tego spotkania sprzed dwudziestu lat. Nie poznałbym go. Ale dzięki zdjęciu nie miałem wątpliwości, że to on, kiedy Przemknął koto mnie, szpakowaty, uważny, granatowy, za kierownicą piaskowego samochodu. Manewrował jeszcze, wprowadzając samochód do garażu, kiedy stanąłem przy furtce jego domu. Od vrócił się, Też poznał mnie od razu. Ale jak mi się zdaje
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego