Typ tekstu: Książka
Autor: Krzysztoń Jerzy
Tytuł: Wielbłąd na stepie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1978
odłamkiem w płuco i trochę go pokiereszowało. Chyba w ósmym albo dziewiątym dniu bitwy, w okolicach Sochaczewa, pod koniec naszych tam bojów. Położyli na nas gwałtowny ogień, wybili mi kanonierów, konie. Cudem boskim ja nie oberwałem, a można powiedzieć, że i Michałowi się poszczęściło. Widziałem go krótko w szpitalu polowym, łapiduchy twierdzili, że wyliże się z pewnością. O ile mi wiadomo, zagarnęli ich potem Niemcy. Siedzi biedak pewnie w oflagu. Nam udało się przebić przez Puszczę Kampinoską do Warszawy, a po kapitulacji przemyciłem się do rodziny na Wołyń. Tyle wiem o Michale, a kochał się w pani na zabój. Da Bóg
odłamkiem w płuco i trochę go pokiereszowało. Chyba w ósmym albo dziewiątym dniu bitwy, w okolicach Sochaczewa, pod koniec naszych tam bojów. Położyli na nas gwałtowny ogień, wybili mi kanonierów, konie. Cudem boskim ja nie oberwałem, a można powiedzieć, że i Michałowi się poszczęściło. Widziałem go krótko w szpitalu polowym, łapiduchy twierdzili, że wyliże się z pewnością. O ile mi wiadomo, zagarnęli ich potem Niemcy. Siedzi biedak pewnie w oflagu. Nam udało się przebić przez Puszczę Kampinoską do Warszawy, a po kapitulacji przemyciłem się do rodziny na Wołyń. Tyle wiem o Michale, a kochał się w pani na zabój. Da Bóg
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego