pyta jasno, a ostatnie słowo<br>zatrzymuje się na niebie, świecąc diamentowo...<br><br>I znów jeszcze raz się pyta, a wyniosłość dźwięku<br>jest jak sztylet samobójczy, podniesiony w ręku...<br><br>I znów pyta się uparcie, wstrzymuje łzy ptasie,<br>kryje oczy mgłą zasnute w siwych piór atłasie...<br><br>Białe trawy z wiatrem płyną, drzewa błyszczą śniedzią<br>- Bóg, pytaniem urzeczony, zwleka z odpowiedzią...</><br><br><div type="poem" sex="f"><tit>WIERSZ UKRADZIONY</><br><br>Bór zastygł w kościół z żelaza i rdzy...<br>w kopule niebo błękitne jak chabry<br>niebieści blado słupów mrok popielny...<br><br>Po borze chodzi wiatr, stary kościelny,<br>dmucha na srebrne buków kandelabry<br>i gasi liście: płomienie i skry.</><br><br><br><gap><br><br><div type="poem" sex="f"><tit>OSTATNIE UTWORY</> (1956)<br><br><tit>ODPOWIEDZI</><br><br>Gdy Wisłę