Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
nie zliczy.
Krew większości tych, co naprawdę nie mogli uciekać, szybko wsiąkała w ziemię. Pod bramami robiło się luźniej, lecz nigdy na długo. Do Dabory ciągnął każdy, kto stracił zdrowie, a kogo krewni wygnali z domu.
Magwer rozejrzał się wokół. Gdzieś tu powinien czekać Ostry.
Przekupki zachwalały placki jęczmienne, gliniane świstawki, koraliki. Dwa psy warczały na siebie wściekle, szykując się do walki. Ścieżką Arfanów spacerowały dziesiątki ludzi.
- Jestem.
Młodzieniec usłyszał głos i odwrócił się gwałtownie.
- Wzywałeś mnie - pochylił głowę.
Nigdy jeszcze nie widział Ostrego w takim stroju - szarym zniszczonym płaszczu, zielonych spodniach z grubego płótna, skórzanych ciżmach. Tylko broda została taka
nie zliczy.<br>Krew większości tych, co naprawdę nie mogli uciekać, szybko wsiąkała w ziemię. Pod bramami robiło się luźniej, lecz nigdy na długo. Do Dabory ciągnął każdy, kto stracił zdrowie, a kogo krewni wygnali z domu.<br>Magwer rozejrzał się wokół. Gdzieś tu powinien czekać Ostry.<br>Przekupki zachwalały placki jęczmienne, gliniane świstawki, koraliki. Dwa psy warczały na siebie wściekle, szykując się do walki. Ścieżką Arfanów spacerowały dziesiątki ludzi.<br>- Jestem.<br>Młodzieniec usłyszał głos i odwrócił się gwałtownie.<br>- Wzywałeś mnie - pochylił głowę.<br>Nigdy jeszcze nie widział Ostrego w takim stroju - szarym zniszczonym płaszczu, zielonych spodniach z grubego płótna, skórzanych ciżmach. Tylko broda została taka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego