z sąsiedniej kamienicy myje pod domem swoją warszawę, to wiem, jak się do rzeczy zabrać. On się ucieszył, powiedział, że dobrze zapłaci, i wbiegł do pani Maryli. Pewnie myślał, że mu ten samochód umyję, ale niby z jakiej racji miałbym to robić. Chciałem tylko pomóc, bo ja już taki jestem, życzliwy dla drugich. Ludzie tacy powinni być dla siebie, może by wtedy było mniej wojen i nieszczęść na świecie. Długo to nie trwało, może piętnaście minut. Zdążyłem ledwie wody nalać do wiadra i przynieść pod dom. Czegoś takiego to nie widziałem nawet u tych, co dostają po wódce białej gorączki. Okna