Typ tekstu: Książka
Autor: Urbańczyk Andrzej
Tytuł: Dziękuję ci, Pacyfiku
Rok: 1997
połowa to już tylko słońce, miód i zapach wiosny kalifornijskiej.
Po bajońskich rachunkach rozmowy nasze są teraz krótsze. Trudno - życie, ale wrażenie, niezapomniane wrażenie możliwości rozmowy z kimś ukochanym w ciągu kilku sekund jest oszałamiające!
Już na dole.
- Chłopcy, powiedzcie, ile by zajęło wywalenie tego silnika z kadłuba?
- Godzina roboty.
- A tak na serio?
- No, dwie godziny dla nas obu. Bo co?
- Zrobicie to dla mnie, chłopaki? Jak już mam być bez kataryny, to niech będę naprawdę. Wieźć te setki kilogramów i słuchać potem: "A jednak z silnikiem" - nie opłaca mi się. Jak już, to już.
- Rozumiemy, ale co z ciałem?
- Proste! Próbujcie opchnąć
połowa to już tylko słońce, miód i zapach wiosny kalifornijskiej.<br> Po bajońskich rachunkach rozmowy nasze są teraz krótsze. Trudno - życie, ale wrażenie, niezapomniane wrażenie możliwości rozmowy z kimś ukochanym w ciągu kilku sekund jest oszałamiające!<br> Już na dole.<br> - Chłopcy, powiedzcie, ile by zajęło wywalenie tego silnika z kadłuba?<br> - Godzina roboty.<br> - A tak na serio?<br> - No, dwie godziny dla nas obu. Bo co?<br> - Zrobicie to dla mnie, chłopaki? Jak już mam być bez kataryny, to niech będę naprawdę. Wieźć te setki kilogramów i słuchać potem: "A jednak z silnikiem" - nie opłaca mi się. Jak już, to już.<br> - Rozumiemy, ale co z ciałem?<br> - Proste! Próbujcie opchnąć
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego