musisz. <br>- Wolisz?...<br>Patrzyła tymi swoimi białymi oczami dziwnie, nie wiadomo - śmiała <br>się z niego czy złościła. Co tam...<br>- A oczy ma takie same - zamruczał.<br>Co znaczył jej uśmiech i słowa "to nic"?<br>- To nic - powtórzyła. - Nie muszę. <br>Teraz zagram ci, chcesz? Ja... to znaczy nie umiem grać. Nie szkodzi, <br>prawda?<br>Absolutnie nie szkodziło. Nie musiała umieć. Powiedział <br>jej to, a potem patrzył, jak idzie wąskimi, krętymi <br>schodami na mały chór. Drewniana balustrada zakryła sukienkę. <br>Odwrócił głowę. Lepiej nie widzieć, gdy to się <br>stanie.<br> Nasłuchiwał, ale chór milczał długo. <br>I gdy już myślał, że nigdy nie zacznie grać, <br>odezwała się. Małą, cienką