wilgotną trawę. Małe polne kwiatki, dzwoneczki patrzą wokół siebie, tam w dole u twych stóp słyszą wyraźniej brzęczenie pszczół... choć przecież ty również je słyszysz. Kucasz przy jednym kwiatku i czekasz, aż pszczoła krążąco-błąkającym się lotem (zupełnie takim jak ty) trafi doń i łodyga zwiśnie pod ciężarem wytęsknionego spotkania. Ach, cóż to są za gesty! Żyjesz pośród życia, które żyje. Wszędzie wokół kołyszącego się kwiatka wiją się ścieżki, którymi, gdy wstaniesz z lekkim zamętem w głowie, możesz pójść, ku nowym, nieznanym, choć przecież istniejącym w tobie w całej pełni (zwłaszcza w momentach napływu radości) gestom wykwitającej z wilgotnej ziemi wiosny