Typ tekstu: Książka
Autor: Gałczyński Konstanty Ildefons
Tytuł: Poezje
Rok wydania: 1994
Rok powstania: 1936
najbrzydsze
obmyje woda wiślana.

Wolno dojrzewa człowiek. Wiele mu trzeba męstwa,
aby się nie dać wiatrowi i rosnąć w górę i w głąb,
by triumfalną zielenią zaszumieć w końcu jak dąb
zwycięstwa...

To przecież nie jest znużenie. To obłok wiosenny gruby,
który nadpłynął z łąk i oczy zasnuł, i zgasł...
Ach, nie utrzymać tych rąk! Do nowych śmieją się
mocne cheruby.

Kiedyś nadejdzie jesień. Świat nam się mniejszy ukaże,
a za to dzieła wyrosną i usną jak olbrzymy.
Pójdziemy wtedy za miasto i z dala popatrzymy
na dni nie zmarnowane i noce wolne od marzeń.

Tylko trzeba się przemóc. Musimy. Jeszcze
najbrzydsze<br>obmyje woda wiślana.<br><br>Wolno dojrzewa człowiek. Wiele mu trzeba męstwa,<br>aby się nie dać wiatrowi i rosnąć w górę i w głąb,<br>by triumfalną zielenią zaszumieć w końcu jak dąb<br>zwycięstwa...<br><br>To przecież nie jest znużenie. To obłok wiosenny gruby,<br>który nadpłynął z łąk i oczy zasnuł, i zgasł...<br>Ach, nie utrzymać tych rąk! Do nowych śmieją się<br>mocne cheruby.<br><br>Kiedyś nadejdzie jesień. Świat nam się mniejszy ukaże,<br>a za to dzieła wyrosną i usną jak olbrzymy.<br>Pójdziemy wtedy za miasto i z dala popatrzymy<br>na dni nie zmarnowane i noce wolne od marzeń.<br><br>Tylko trzeba się przemóc. Musimy. Jeszcze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego