bramy. Dla wielu wybór pracy w fabryce był świadomy, woleli bowiem konkretną robotę niż wegetowanie w żalach, fumach, zgorzknieniu, w dukwieniu w kantorkach nad papierkami.<br><br>Wyznawcy terroryzmu, ci z Rosji i w kraju, mogli liczyć u niektórych na poparcie. Szukali nowej szansy na inne życie. Szukali autorytetu. Taki na przykład Agaton Zagórski, przyjaciel Aleksandra Zawadzkiego, z którym przemycał przez pruskołrosyjską granicę nielegalne broszury, za swego boga uznał Stanisława Kunickiego. - Zrobię wszystko, co mi każesz. - Błyskając sygnetem, nie z herbem, lecz z wyrytą trupią czaszką, zapewniał chrapliwym szeptem: - Każesz przebić sztyletem - przebiję, każesz rzucić bombę - rzucę, każesz otruć - otruję...<br><br><tit>Przemiana?...</><br><br> Gdy rozmowa