Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
Proszę, niech pan wejdzie. Podać panu kawy albo herbaty? Podziękowałem grzecznie i od razu zabieram się do tego okna. W jej mieszkaniu pachniało kobietą: perfumami, ubraniami i nie wiem, czym jeszcze. Ten zapach aż uderzał do głowy. Kiedy ja pracowałem, ona krzątała się po kuchni. Chciałem tam zostać jak najdłużej. Ale jak długo można wprawiać jedną szybę. I tak robiłem to dwa razy dłużej, niż można było. Kiedy skończyłem i chciałem się już żegnać, przyniosła kawę i ciasto. Pomyślałam sobie, że nie odmówi pan sernika - powiedziała, a ja posłusznie usiadłem. Nam, ludziom samotnym, panie Antoni, bo pan jest samotny, prawda? Nie
Proszę, niech pan wejdzie. Podać panu kawy albo herbaty? Podziękowałem grzecznie i od razu zabieram się do tego okna. W jej mieszkaniu pachniało kobietą: perfumami, ubraniami i nie wiem, czym jeszcze. Ten zapach aż uderzał do głowy. Kiedy ja pracowałem, ona krzątała się po kuchni. Chciałem tam zostać jak najdłużej. Ale jak długo można wprawiać jedną szybę. I tak robiłem to dwa razy dłużej, niż można było. Kiedy skończyłem i chciałem się już żegnać, przyniosła kawę i ciasto. Pomyślałam sobie, że nie odmówi pan sernika - powiedziała, a ja posłusznie usiadłem. Nam, ludziom samotnym, panie Antoni, bo pan jest samotny, prawda? Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego