zapatrzonym we własne dzieje i dokonania, jak w jedyne bogactwo całego świata, bogactwa nam nieznane afrykańskiego kontynentu. Przekazał je w polskim języku skąpanym w atmosferze, wodzie i piasku legendarnych krajów, dlatego wiersz o podróży do nich kończy wezwaniem:<br>((...))<br>Tak łatwo autor przekracza granice między Polską i Afryką, między pustynią i Alejami Jerozolimskimi w Warszawie, między jawą i snem, przeszłością i dniem dzisiejszym. W cytowanym już wcześniej "Moim albumie z lat 1939-1969" czytamy:<br>((...))<br><br>strona 58<br><br>Z poznanej, pokochanej Afryki, przemienionej w mitologiczną Lemurię, wraca autor do Londynu, przed kościół na Warwick Street, by napisać "Powrót z Lemurii" a w nim:<br>((...))<br>Emigranci, jeżeli