Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
gazetę. Jakaś para całowała się w bocznej alei. Zewsząd wiało smutkiem i melancholią. Szliśmy w milczeniu wśród ogołoconych drzew, przyglądając się samotnej wiewiórce. I nagle w oddali ukazała się postać, która przykuła mój wzrok. Była to Kira, ta sama, którą widziałem w kawiarni poprzedniego dnia.
- Czy widzisz? - zawołałem. - Znów ona!
- Ależ tam nikogo nie ma... Pusta ścieżka.,.
- Jest, jest! To ty! To ona! I tutaj... I tam... Widzę was obie!
W tym momencie Kira zasłoniła mi oczy dłońmi i przyciskała tak mocno, że przez dłuższą chwilę nie mogłem ich oderwać. Gdy ponownie spojrzałem przed siebie, postać znikła. A więc rzeczywiście nie
gazetę. Jakaś para całowała się w bocznej alei. Zewsząd wiało smutkiem i melancholią. Szliśmy w milczeniu wśród ogołoconych drzew, przyglądając się samotnej wiewiórce. I nagle w oddali ukazała się postać, która przykuła mój wzrok. Była to Kira, ta sama, którą widziałem w kawiarni poprzedniego dnia.<br>- Czy widzisz? - zawołałem. - Znów ona!<br>- Ależ tam nikogo nie ma... Pusta ścieżka.,.<br>- Jest, jest! To ty! To ona! I tutaj... I tam... Widzę was obie!<br>W tym momencie Kira zasłoniła mi oczy dłońmi i przyciskała tak mocno, że przez dłuższą chwilę nie mogłem ich oderwać. Gdy ponownie spojrzałem przed siebie, postać znikła. A więc rzeczywiście nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego