życiową można by ująć tak. Zielony, prowincjonalny, słabo wykształcony, uzyskałem niezasłużenie prawo wstępu do pracowni alchemika i siedziałem tam skulony w kąciku wiele lat, obserwując i myśląc. A kiedy wyszedłem stamtąd na szeroki świat, okazało się, że dużo się nauczyłem. <br><br><tit>Alchimowicz, Czesław.</> Chodziliśmy do tej samej klasy w Gimnazjum Zygmunta Augusta w Wilnie, bodaj przez całe osiem lat. W pewnej chwili go znienawidziłem. Te nienawiści (na przykład do bliźniaków braci Kampf) musiały mieć przyczynę w jakimś rodzaju zazdrości, na przykład długonogi, śniady, dobry w koszykówce Alchimowicz mógł drażnić mnie, pulpetowatego. W każdym razie doszło do pojedynku na pięści w kole wymieniających