której celem będzie dokładne zbadanie chińskich pływaczek w trakcie treningu. Poprosiła tylko FINA o zgodę na firmowanie działalności agencji i o nieinformowanie Chińczyków o terminach przyjazdów komisji antydopingowych. Badania mają być przeprowadzone z zaskoczenia, bo tylko takie zagwarantują odkrycie prawdy. Gdyby Chińczycy byli uprzedzeni o "nalotach", pochowaliby swoje zawodniczki.<br><br>Kiedy Australijczycy dowiedzieli się o pomyśle pani Zaleski, podpisali się pod nim całkowicie, ale skoro chodzi o współfinansowanie działalności agencji, to muszą się tym problemem zająć oficjalnie podczas posiedzenia władz australijskiego pływania, wyznaczonego na 22 listopada. Swoją zgodę na udział w amerykańskiej akcji musi wyrazić australijski minister sportu. Nieznane jest też stanowisko