Typ tekstu: Książka
Autor: Kołodziejczak Tomasz
Tytuł: Krew i kamień
Rok: 2003
wojownika. Pochylił się, zyskując trochę swobody. Teraz już wiedział, że da radę. Tamci też to pojęli. Nie zatrzymają go, a zabić nie mogą. Próbowali zastawić wejście do komnaty bana, a jeden skoczył ku prowadzącym na dach drzwiom. Liść nie mógł już go dopaść.
Powalił strażników przy drzwiach. Otworzył je gwałtownie.
Ban stał w rogu komnaty. W białej długiej koszuli, skulony, przerażony, w niczym nie przypominał objawiającego się ludowi srogiego władcy. W rękach trzymał drewnianą belkę, której nie zdążył już wsadzić w skobel. Teraz zrobił to Doron. Za oknem słychać było nawoływania żołnierzy, dudnienie bębnów alarmowych, tupot, krzyki. Zanim się zbiorą i
wojownika. Pochylił się, zyskując trochę swobody. Teraz już wiedział, że da radę. Tamci też to pojęli. Nie zatrzymają go, a zabić nie mogą. Próbowali zastawić wejście do komnaty &lt;orig&gt;bana&lt;/&gt;, a jeden skoczył ku prowadzącym na dach drzwiom. Liść nie mógł już go dopaść.<br>Powalił strażników przy drzwiach. Otworzył je gwałtownie.<br>&lt;orig&gt;Ban&lt;/&gt; stał w rogu komnaty. W białej długiej koszuli, skulony, przerażony, w niczym nie przypominał objawiającego się ludowi srogiego władcy. W rękach trzymał drewnianą belkę, której nie zdążył już wsadzić w skobel. Teraz zrobił to Doron. Za oknem słychać było nawoływania żołnierzy, dudnienie bębnów alarmowych, tupot, krzyki. Zanim się zbiorą i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego