do góry,<br>tam, kędy gwiazd miriady płoną,<br>soczewkę w tunel ma wpuszczoną.<br>Wielki jest hart zbrojnego męża,<br>bo nieustannie wzrok wytęża,<br>a gdy mu szkło zachodzi mgiełką,<br>woła: O, widzę, jest światełko!''<br><br>Tu chór czarownic się odzywa:<br>Patrz, tanie, to twój główny rywal,<br>obecny pan na Strasznym Dworze!<br>Lecz da Belzebub, że go zmożesz,<br>bo jak wskazują piekieł znaki,<br>najodporniejsze są szmaciaki!''<br>To rzekłszy, znowu coś do gara<br>wrzuciły. Znów buchnęła para,<br>po czym zapadły straszne mroki.<br>Czyżby się wściekły gonokoki?<br>Czy może odwłok był nieświeży<br>albo zepsuty ząb jaszczurzy?<br>Bo coraz gęstsza czerń się szerzy,<br>a kocioł zamilkł i nie