Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
przez całe życie włóczykijem - ale przede wszystkim pracuj. Ach, wszystko bzdura".
Zapłacił i wyszedł. Dzwonki sań mile łaskotały mu uszy. Lekko oszołomiony, z głową pełną przyjemnych myśli, szedł spacerem w stronę domu. Za rogiem Hipotecznej ujrzał parę świetnych łydek. Czyżby? Pośpieszył kroku i zrównał się z kobietą. Tak, panna Leopard. Bezczelna, szaleńcza odwaga.
- Pani... proszę pani.
Przystanęła i spokojnie spojrzała na jego jasną, zażenowaną twarz.
- Proszę, pan chce mi coś powiedzieć?
- Tak... to jest nie... a raczej, jestem przyjacielem Stasia Krabczyńskiego, nawet razem mieszkamy...
Stała przy nim, trochę pochylona, jak głuchawy profesor wysłuchujący prośby ucznia. Czekała cierpliwie, aż się wypowie.
Odetchnął
przez całe życie włóczykijem - ale przede wszystkim pracuj. Ach, wszystko bzdura".<br>Zapłacił i wyszedł. Dzwonki sań mile łaskotały mu uszy. Lekko oszołomiony, z głową pełną przyjemnych myśli, szedł spacerem w stronę domu. Za rogiem Hipotecznej ujrzał parę świetnych łydek. Czyżby? Pośpieszył kroku i zrównał się z kobietą. Tak, panna Leopard. Bezczelna, szaleńcza odwaga.<br>- Pani... proszę pani.<br>Przystanęła i spokojnie spojrzała na jego jasną, zażenowaną twarz.<br>- Proszę, pan chce mi coś powiedzieć?<br>- Tak... to jest nie... a raczej, jestem przyjacielem Stasia Krabczyńskiego, nawet razem mieszkamy...<br>Stała przy nim, trochę pochylona, jak głuchawy profesor wysłuchujący prośby ucznia. Czekała cierpliwie, aż się wypowie.<br>Odetchnął
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego