Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
ogóle niepodobny do tej kobiety... Zakochany idzie po ulicy i gada. Zakochany nie wie, co gada. Nie wie też, co słyszy. Życie jest piękne. Nawet popierdywanie z rur wydechowych na ulicy wydaje się dziwnie przyjazne. Głupi wyraz twarzy nie schodzi mu do świtu. Rano zakochany nie dociera już do pracy. Bierze zaległy urlop i wyjeżdża do tej kobiety, która go w to wszystko wpędziła. W duchu dziękuje Stwórcy Wszechświata, że ona nie mieszka na Księżycu. Kiedy wstałem dzisiaj rano, nie chciało mi się jeść.
Myślę, że z powodu obfitej kolacji, ale nigdy nic nie wiadomo. Wstałem lewą nogą. Pocieszam się, że
ogóle niepodobny do tej kobiety... Zakochany idzie po ulicy i gada. Zakochany nie wie, co gada. Nie wie też, co słyszy. Życie jest piękne. Nawet &lt;orig&gt;popierdywanie&lt;/&gt; z rur wydechowych na ulicy wydaje się dziwnie przyjazne. Głupi wyraz twarzy nie schodzi mu do świtu. Rano zakochany nie dociera już do pracy. Bierze zaległy urlop i wyjeżdża do tej kobiety, która go w to wszystko wpędziła. W duchu dziękuje Stwórcy Wszechświata, że ona nie mieszka na Księżycu. Kiedy wstałem dzisiaj rano, nie chciało mi się jeść. <br>Myślę, że z powodu obfitej kolacji, ale nigdy nic nie wiadomo. Wstałem lewą nogą. Pocieszam się, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego